piątek, 27 września 2013

Co ja robię ?!

Ano rysuję ;). Nastała jesień. Lubię tę porę roku. Dłuuugie wieczory spędzone na pisaniu czy spotykaniu się z przyjaciółmi, których kocham i na których mi zależy jak na niczym innym... Lubię jesień. Drzewa obumierają... wszystko obumiera. Lubię jak miasto z dnia na dzień zmienia się w zaspane. W mgle. Wszyscy ciepło poubierani, chroniąc się przed pierwszym zimnem. To zimno też lubię. Takie świeże. Cudownym jest iść na spacer wcześnie rano czy wieczorem gdy do końca nie jest jeszcze ciemno, z chustą na szyi i czuć na ustach i policzkach to zimno. Dobry czas do myślenia. Nad wszystkim. Nad tym co nas otacza. Może i mnie co roku dopada ta cudowna chandra ? Tak. To ona. Z resztą, chyba sami widzicie to po moim poście. Ale... właśnie w takie dni, odkładam ołówki na chwilkę. Biorę kredki. Nie wiem czemu. Raz, czasem. Kolory. Ich natłok. To czasem przyjemne po siedzeniu w gamie szarości, bieli i czerni. Czasem taki nawał i przesada dobrze nam robią. Kurcze, dzisiaj sporo teksty a jak do tej pory żadnego zdjęcia :P. Może to i dobrze. Przecież rysowanie jako czynność i hobby, nie powinno odbywać się w etapach biorę zdjęcie- rysuję- pokazuję- odbieram pochwały i kółko się zamyka... bo do rysunku jest potrzebne więcej. Przynajmniej moim zdaniem. Możecie się ze mną nie zgodzić. Ale ja, do rysowania... potrzebuję więcej. Nie wyobrażalnym dla mnie jest stworzenie rysunku bez przemyśleń. Odpowiedniej muzyki, nastroju. Bez rozmów z przyjacielem, który najczęściej mnie inspiruje. Bez jakiegoś artykułu, bez przeczytanego apelu wołającego : ZOBACZ CO SIĘ WOKÓŁ CIEBIE DZIEJE ! Bez myśli o konkretnej osobie,  którą rysuję. Jak teraz...
Rysując tego, naprawdę wyjątkowego człowieka mam w głowie myśl o nim. O tym jak cholernie jest silny ! O tym jaka w nim jest wola walki. On walczy. Tak, to Tito Vilanova. Cudowny człowiek, były trener FCB. Nie boję się powiedzieć że go kocham. Nie boję się powiedzieć że jest i powinien być wzorem do naśladowani wielu osób ! Tito walczy. Walczy z czymś na co nie zasługuje. Walczy z rakiem. Jego osoba, jego postawa... daje mi kopniaka. Gdy czasem usiądę myśląc o tym co się wydarzyło, czasem myśląc "czemu ja ?! CZEMU ?!" patrzę na moją rękę. Tak. Herb mojego klubu. Na delikatnej srebrnej bransoletce. Wtedy ocieram łzy (tak, płaczę, często ale wtedy gdy nikt nie widzi) i myślę że moje problemy są niczym. Bo są. Problemy to nie jest coś, co jest żeby dać nam w kość. Każdą przeszkodę traktuję jako motywację. Motywację w pokazaniu "jestem lepsza, jestem lepsza od tych którzy siedzą i nic nie robią". Paradoks. Przecież ja może 5 minut, może godzinę, dzień, tydzień, miesiąc, rok temu robiłam to samo. Siedziałam i ryczałam. Ale co to da ? WALCZ CZŁOWIEKU ! Jesteś chory ? Pokaż że możesz. Niech Cię podziwiają. Pokonaj to i powiedz - udało mi się. Nie chodzi tylko o choroby... chodzi o wszystko. Znajdź cel, motywację i dąż do tego uparcie ! Nie poddawaj się i rób swoje tak żeby wszystkim, a w szczególności Twoim tępym i nic nie znaczącym wrogom zrobiło się głupio i żeby bali Ci się spojrzeć w oczy...

Mam nadzieję że nie nudziłam ale potrzebuje czasem się wygadać... a ostatnio brakuje kogoś... jakbym kogoś straciła, jakby ktoś zginął, uciekł, umarł... Teraz pokażę wam to co narysowałam wczoraj :). Heh, zupełnie odbiegające i przeczące tej notce. A jednak to pozory... przeczytaj początek notki... biorę kredki... nawał kolorów. Żywych kolorów.
 No tak znów Barca :). Co ja na to poradzę że ją kocham no ? U góry (użyję podsumowania mojej siostry) taka ja... Szczęśliwa tylko gdy może drzeć papę kibicując Blaugranie ;). (A w dolnym prawym rogu możecie zobaczyć już logo "Catalan Dream - ART" AAAAAAA już się niecierpliwię żeby wam to wszystko pokazać.) A na dole zaś moi kochani soccerzy który trzymają mnie przy życiu :)
Niestety wszystkich nie dałam rady narysować :). Dobra, niestety już muszę kończyć... Do następnego razu :). Papa <3 Aha... i pamiętać NIGDY SIĘ NIE PODDAWAJ.

4 komentarze: